piątek, 13 marca 2015

Rozdział 4

W sobotę rano, gdy schodziłam na dół do kuchni usłyszałam kawałek rozmowy telefonicznej mojego brata. Przystanęłam obok drzwi prowadzących do salonu, tak aby mnie nie zauważył.  
- Mówiłem ci stary, że koniec z tym. Nie chcę się już w to mieszać, daj mi spokój. Najlepiej skasuj mój numer i zapomnij o mnie. - po czym głośne przekleństwo i zakończenie połączenia.
- Zayn? - weszłam do salonu. Gdy tylko brat usłyszał, jak go wołam automatycznie odwrócił się do mnie przodem, a na jego twarzy dało się wyczytać tylko jedno: wściekłość.
- Co chcesz? - zapytał w wrogością słyszalną w głosie.
- Kto to był? - wskazałam na telefon trzymany w jego dłoni.
- Nie twoja sprawa. - odpowiedział ruszając w moją stronę. Już chciał mnie minąć, gdy ja wyciągnęłam rękę i dotykając palcami framugi drzwi, uniemożliwiłam mu przejście.
- Albo mi powiesz, albo ja wygadam rodzicom. - zagroziłam patrząc mu cały czas prosto w oczy.
Zaśmiał się słysząc moją groźbę.
- Co możesz im powiedzieć? - zapytał zakładając dłonie na piersiach i patrząc na mnie z góry. Był wysoki, wyższy ode mnie o jakieś osiem centymetrów.
- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam ponownie ignorując jego poprzednie pytanie. Nie mogłam dać się ponieść emocjom, dlatego starałam się je kontrolować.
- Z kimś. - odpowiedział.
- Dobra w takim razie... MAMOOOO! - krzyknęłam w stronę holu, tak aby mama będąca na górze, w sypialni mogła mnie usłyszeć.
- Zamknij się Mag. - Zayn przyłożył mi do ust swoją dużą dłoń.
- Nie, dopóki nie dowiem się co kombinujesz. Znów chcesz się wplątać w aferę z narkotykami? - zapytałam szepcząc. Mogę dać sobie rękę uciąć, że przez jego twarz przeleciał strach.
- O czym ty gadasz? - zapytał marszcząc brwi.
- Wiesz o czym. Znów chcesz nimi handlować? A może znów dasz mi do spróbowania, co? - zapytałam krzyżując ramiona i patrząc przy tym na niego groźnie. On nawet sobie nie zdaje sprawy jakie to może mieć konsekwencje. Poprzednim razem też mówił, że ma nad wszystkim kontrolę i wie wszystko lepiej. Ale mina mu zrzedła, gdy wylądowałam w szpitalu z powodu przedawkowania.
- Mag, to nie tak. Ja po prostu... - złapał się za włosy i odszedł ode mnie o krok. - Po prostu nie mogę dać dupy, wiesz? Jestem z nimi związany do końca życia. - powiedział odwracając się do mnie twarzą i posyłając mi współczujące spojrzenie.
- Musisz się od nich odciąć Zayn. - zaczęłam na spokojnie podchodząc do niego powoli. - Musisz im powiedzieć, że już nie chcesz mieć z tym nic wspólnego i aby dali ci spokój. - dodałam dotykając jego ramienia.
- To nie jest takie proste. Oni mają coś na mnie, podobno coś po czym nie wyszedłbym z więzienia, rozumiesz?
- Jak to? Przecież sam mi mówiłeś, że z tym skończyłeś. Przysięgałeś mi w szpitalu, że już nigdy więcej się do tego nie zbliżysz. Dlaczego kłamałeś? - zapytałam odsuwając się do niego z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
- To był jeden raz Maggie. Jeden jedyny raz, po tym jak trafiłaś do szpitala.
- Dlaczego Zayn? Powiedz mi dlaczego znów to zrobiłeś. Pamiętasz przecież jak się czułeś widząc mnie ledwo żywą. Pamiętasz co się ze mną działo, ale i tak poszedłeś sobie i zacząłeś od nowa. Jak mogłeś? Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś zrobić to sobie? - pytałam ze łzami spływającymi już po policzkach.
- Oni mają nagranie. - szepnął cicho.
- Jakie nagranie? - zapytałam ocierając łzy i wytrzeszczając szeroko oczy.
- Takie, na którym sprzedaje narkotyki. - wyjaśnił cicho, a całe powietrze uleciało mi z płuc.

***

Patrzyłam w lustro przyglądając się laleczce, która właśnie w nim się odbijała. Chloe zaszalała z przygotowaniem mnie do dzisiejszej imprezy. Wyprostowała mi włosy, które teraz kaskadami spływały mi na ramiona i piersi. Zrobiła mi mocny makijaż, który jak stwierdziła miał podkreślać moje boskie oczy, czyli użyła ciemnej kreski i eyelinera oraz tuszu do rzęs. Na ustach miałam nałożone chyba z kilogram błyszczyku. Podobałam się samej sobie w lustrzanym odbiciu, ale jednak wolałam nakładać na siebie mniej makijażu, bo nie czułam się wtedy w pełni sobą, tylko właśnie jakąś sztuczną lalą.
Po porannej rozmowie z Zaynem nie mogłam dojść do siebie przez całe popołudnie. Nawet sprzątając w pokoju tak się zamyśliłam, że potknęłam się o rurę od odkurzacza i runęłam na ziemię. Teraz ciemny siniak przyozdabiał moje prawe ramię.
Kate próbowała go jakoś zatuszować kosmetykami, ale nic to nie dało. Wezmę ze sobą jakiś ciemny sweter, to może uda mi się go jakoś zakryć.
Gdy we trzy zeszłyśmy na dół czekający na nas Liam, Matt i Sebastian zaniemówili. Otworzyli tylko szeroko usta i skanowali nasze ciała z góry do dołu.
Zauważyłam jak każda z dziewczyn uśmiecha się do swojego chłopaka i rusza pełnym zmysłowości krokiem w jego stronę. Ja również ruszyłam w stronę Liama siedzącego teraz na wysokim stołku barowym i popijającym wodę ze szklanki. Próbując się nie przewrócić na wysokich szpilkach, na które namawiała mnie Chloe, udało mi się dojść w jego stronę.
- Nie patrz tak na mnie Li. - poprosiłam go wyjmując mu z dłoni szklankę i upijając łyk zimnej wody. Ślad błyszczyku pozostał na szklance odbijając się jasnym różem.
- Przepraszam, ale wyglądasz inaczej. - Liam, jakby otrząsnął się transu ,w którym jeszcze przed chwilą był, i powrócił do rzeczywistości.
- Inaczej? - zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi. Kątem oka zauważyłam jak Chloe czule wita się z Mattem.
- Ten makijaż, te ciuchy, po prostu wyglądasz bosko. - uśmiechnął się do mnie szeroko, a w jego oczach ujrzałam jakieś dziwne iskierki radości.
- Dziękuje, ale ty też wyglądasz niczego sobie Li. - pochwaliłam go, a na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec.
Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulkę która chyba kochała jego ciała, bo opinała jego klatkę piersiową w taki apetyczny dla oka widok i narzucił na to granatową marynarkę. Nie powiem, ale Liam czego by nie założył to i tak we wszystkim wyglądał oszałamiająco.
- To co idziemy? - zapytał głośno Matt patrząc na mnie w znaczący sposób. Chloe już się z nim podzieliła nowiną, iż Liam się we mnie zakochał.
- Oczywiście. - odpowiedziałam posyłając mu spojrzenie pełne zadziorności, na co chłopak głośno się zaśmiał i obejmując Chloe w pasie ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
- Bawcie się dobrze. - życzył nam tata wyłaniając się z gabinetu mamy przylegającego do salonu.
- Dziękujemy. - wszyscy moi znajomi odkrzyknęli chórem.
- Maggie masz być grzeczna. - tata pogroził palcem mi w zabawny sposób.
- Oczywiście. - zgodziłam się posyłając mu oczko. Zaśmiał się i zniknął w kuchni.
- Widzisz, twój tata nie jest taki zły. - powiedział Liam zamykając za nami drzwi.
- Jest kochany. - odpowiedziałam, gdy złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego samochodu, gdzie już wszyscy zajęli swoje miejsca.

*

Klub Camden to jedno z takich miejsc gdzie w weekendy, a głównie w soboty, zbierają się studenci i imprezują. Nie ma tutaj ograniczenia wiekowego, a drinki są w naprawdę przystępnej cenie.
Liam zaparkował na tyłach klubu i cała nasza szóstka wysypała się z samochodu.
Nie było problemów z wejściem do środka, ponieważ kumpel Sebastiana akurat stał na bramkach i bez problemów nas wpuścił. Znaleźliśmy duży boks, tak aby pomieścił naszą szóstkę i usiedliśmy przy okrągłym stole.
- Idę zamówić coś do picia. Co chcecie? - zapytał nas Matt, gdy tylko usiedliśmy przy stoliku.
- Piwo. - wszyscy zgodnie z chórkiem odpowiedzieliśmy.
Trójka naszych kochanych chłopaków ruszyła do baru, gdy my tymczasem obserwowałyśmy parkiet i ludzi tam tańczących.
Miałyśmy niezły widok, ponieważ nasz boks znajdował się nieco wyżej niż bar czy parkiet, dlatego mogłyśmy bez problemów obserwować wszystko co się dzieje na dole.
- I jak wam się tutaj podoba? - zapytała Chloe ściągając z ramion czarną marynarkę, którą kupiła wtedy gdy buszowałyśmy po sklepach. Idealnie nadawała się na takie wyjścia i do chodzenia na co dzień. Pod spodem miała czerwoną, obcisłą do granic możliwości sukienkę, która muszę przyznać pasowała na nią idealnie. Teraz nie dziwię się dlaczego Matt patrzył na nią takim wygłodniałym wzrokiem.
Zastanawiałam się czy może nie ściągnąć tego swetra, bo już robiło mi się gorąco, ale jednak ten siniak nieco mnie przerażał. Postanowiłam, że na razie nie będę się rozbierać może później.
- Rewelacja. - przyznała Kate obserwując wszystko i wszystkich dookoła. Podciągnęła rękawy swojej kremowej marynarki, a pod spodem miała małą czarną. Coś czuję, że to Chloe kazała jej zakupić tą kieckę bo przecież znam Kate nie od dziś i wiem, że nigdy w życiu nie założyłaby czegoś tak kusego jak to co ma teraz. Ale cóż, przynajmniej Sebastian był zadowolony z takiego wyboru.
- Robi wrażenie. - przyznałam im rację.
Klub miał dwa poziomy. My byliśmy na pierwszym, nad nami natomiast znajdowało się jeszcze jedno piętro z parkietem i barem dla bardziej wymagających klientów. Przynajmniej tak dowiedziałam się z opowieści Sebastiana, gdy jechaliśmy samochodem.
- Jak z Liamem? Doszliście do czegoś? - zapytała przekrzykując głośną muzykę Chloe. Pokręciłam tylko głową.
- Nie gadaliśmy nawet o tym. Ja nie chcę na niego napierać, jeśli będzie gotów to sam mi powie, a wtedy zobaczymy co z tego wyniknie. - takie było moje postanowienie. Nie chcę go do niczego zmuszać, bo wiem jaki jest Liam.
- Chłopaki wracają. - zauważyła Kate posyłając swojemu chłopakowi szeroki uśmiech.
- Ciekawe gdzie są nasi inni chłopcy. - Chloe posłała mi wymowne spojrzenie. Przewróciłam tylko oczami na jej wypowiedź i spojrzałam na Liama. Uśmiechał się do mnie radośnie, widziałam jaki był szczęśliwy będąc tutaj dzisiaj ze mną i bawiąc się z moimi znajomymi.
- Cześć. - przywitał się ze mną całując w czoło.
- Hej. - odpowiedziałam przesuwając się w stronę Chloe, aby zrobić chłopakowi trochę więcej miejsca.
- Proszę. - podał mi butelkę z piwem, a ja upiłam łyk. Zimne i pyszne, takie lubię najbardziej.
- O czym plotkowałyście, gdy nas nie było? - zapytał Matt opierając ramię o oparcie nad głową Chloe. Zauważyłam że Liam zrobił to samo. Czułam się z tym bardziej niż komfortowo, bo w końcu jak mam się czuć w obecności swojego najlepszego przyjaciela?
- O takich tam babskich sprawach. - odpowiedziała Chloe posyłając mi ukradkiem oczko. Pokręciłam głową przykładając sobie palec wskazujący do ust, po czym upiłam łyk piwa. Liam pił wodę mineralną, bo jak sam stwierdził nie ma ochoty na nic mocniejszego. Dlatego wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że zostanie naszym kierowcą. Zgodził się, raczej nie miał innego wyjścia, biedak jeden.
Nagle Dj zaczął gać jakiś bardzo ostry i szybki numer.
- Idziecie potańczyć? - zapytała Chloe wstając, a Matt za nią. Popatrzyłam na Liama, który ochoczo kiwał do mnie głową.
- Może ściągniesz ten sweter Mag, zaraz się w nim udusisz. - zauważył wskazując na moją czarną ochronę. Było mi i tak już bardo gorąco, poza tym na parkiecie jest ciemno, więc co mi tam. Rzuciłam sweter na kanapę i trzymając się kurczowo dłoni Liama zeszłam po schodkach na parkiet.
Ludzi było mnóstwo, głównie przeważała tutaj młodzież, która przyszła by wyszaleć się w weekend. Kate z Sebastianem tańczyli sobie spokojnie, za to Chloe z Mattem odstawiali jakieś szalone cyrki. Dziewczyna ocierała się o niego w każdy możliwy sposób, a on nie miał jej tego za złe. A nawet śmiało stwierdziłabym, że mu się to podobało.
Liam, jak na gentelmana przystało złapał mnie z biodra i przycisnął do swojej klaki piersiowej. Uwielbiałam z nim tańczyć, bo mimo że był wysoki i postawny, to potrafił tak czule mnie obejmować i trzymać w swoich ramionach, aż czasem się rozpływałam.
Objęłam go za szyję i mimo że Dj nadał naprawdę szybkie tempo, my trwaliśmy w swoim małym świecie, który tak dobrze znamy. Patrzyłam na niego przez cały czas trwania naszego tańca. Nie oderwał ode mnie swojego wzroku, co chwila tylko nachylał się i składał na mym czole, bądź policzku czuły pocałunek. Nie liczyło się nic innego, tylko on. Nie ważne było, że ludzie się na nas gapią, gdy powoli poruszamy się w rytm skocznej piosenki. Nie liczyły się wredne komentarze Chloe, które i tak wiedziałam że posyła mi w zabawnym znaczeniu. Nie miało znaczenia także to, że miałam tego głupiego siniaka na ramieniu. Liczył się tylko Liam, mój przyjaciel i najlepszy człowiek na całym świecie.
Gdy piosenka się skończyła młody chłopak siedzący za konsolą i nadający muzykę, powiedział do mikrofonu dziwne i zarazem znaczące słowa.
- A teraz panie i panowie mam zaszczyt zapowiedzieć pewien utwór, który dedykowany jest Maggie.
I jak na jedną komendę pięć głów zwróciło się w moją stronę. Nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam. Może jest tutaj jakaś inna Maggie?
- Proszę o gromkie brawa! - krzyknął do mikrofonu Dj, a z głośników poleciała jedna z moich ulubionych w ostatnim czasie piosenek.
Popatrzyłam zdezorientowana na Liama, na twarzy którego widniał wściekły grymas. Czyli to by oznaczało, iż to nie on zadedykował mi tą piosenkę. To w takim razie kto był tym dowcipnisiem?
Nagle tłum ludzi mnie otaczających zaczął się rozsuwać na boki. Obserwowałam uważnie to co się wokół mnie działo. Chciałam się odwrócić za siebie i popatrzeć błagalnie na Chloe, aby mi jakoś pomogła, ale wtedy moją uwagę przykuł obiekt westchnień od początku moich studiów. ON zbliżał się do mnie powoli, a ja jakby przyciągana w jego stronę jakimś magnetycznym narzędziem, ruszyłam bliżej niego.
Wokaliści pieścili moje uszy, gdy ja tymczasem oszołomiona tym co się aktualnie działo nie mogłam skoncentrować się co właśnie robię. Gdy Louis był już na tyle blisko mnie, żebym mogła go dotknąć, on zrobił coś na co czekałam sześć miesięcy. Objął mnie w talii, przysunął bliżej siebie, złapał mnie za obie dłonie kładąc je na swoim karku, po czym wrócił rękoma na moją talię. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i posyłając oczko zaczął się poruszać. W gigantycznych szpilkach, przez które miałam problemy z chodzeniem dołączyłam do niego. Zdawało mi się, że wszyscy na nas patrzą, ale byłam tak zahipnotyzowana nim, że trudno było mi oderwać wzrok od jego przystojnej twarzy i spojrzeć wokół siebie.
,,Nie zmieniaj niczego, ponieważ lubię wszystko w tobie” zanucił wprost do mojego ucha fragment piosenki, A ja prawie odleciałam w jego ramionach, gdy pieścił mnie swoim delikatnym, a zarazem męskim głosem. Zamknęłam na chwilę oczy, oparłam głowę o jego klatkę piersiową i mocno się do niego przytulając dałam się ponieść emocjom. Zawsze byłam zrównoważona i miałam swoje zasady, które starałam się przestrzegać każdego dnia, ale dziś gdzieś one uleciały i nie pozostało z nich nic. Teraz liczył się tylko ON, jego wszechogarniający mnie zapach, jego wyćwiczone mięśnie pod materiałem cienkiej koszulki i to jak trzymał mnie w swoich objęciach. Wydawało mi się, że śnie i ten sen jest naprawdę tak bardzo rzeczywisty, że aż nieprawdziwy. Bałam się, że jak się obudzę to Louis zniknie, a ja zacznę żałować że to nie działo się naprawdę.
- Dziękuję ci za taniec. - szepnął wprost do mojego ucha, gdy piosenka dobiegła końca. Unosząc głowę popatrzyłam na niego. Uśmiechał się do mnie szeroko, a jego oczy zrobiły się takie malutkie i było to naprawdę słodkie. Odszedł zostawiając mnie oszołomioną na środku parkietu. Patrzyłam chwilę za nim jak się oddalał, aż w końcu zniknął mi z pola widzenia.
Wróciłam do naszego boksu, przepychając się pomiędzy spoconymi ciałami osób tańczących na parkiecie. Niektórzy, a zwłaszcza kobiety, posyłały mi wymowne spojrzenia, a jeszcze inne były na mnie wściekłe za to, że to nie one były na moim miejscu.
Gdy w końcu doszłam do naszego stolika siedzieli tam wszyscy, oprócz Liama.
- Gdzie Liam? - zapytałam Chloe, po czym wypiłam resztkę swojego piwa z butelki, a zaraz po tym wzięłam kolejne.
- Wyszedł. - oznajmiła patrząc na mnie niepewnie. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc i nie rozumiejąc dlaczego ot tak Li postanowił uciec.
- Dlaczego? Stało się coś? - zapytałam, gdy w ciągu niecałej minuty wypiłam pół butelki ziemnego i orzeźwiającego piwa.
- Wkurzył się. - wyjaśniła wskazując na parkiet. Mogłam się domyślić, że chodziło mu o Louisa i o nasz taniec.
- Gdzie on jest? - zapytałam wstając z miejsca. Zawróciło mi się lekko w głowie, ale podtrzymując się oparcia kanapy dałam radę ustać prosto.
- Na zewnątrz. - odpowiedziała Chloe. - Pójść z tobą? - zapytała po chwili, gdy sięgałam po małą torebkę leżącą na sofie.
- Nie trzeba, dam sobie radę. - odpowiedziałam posyłając jej lekki uśmiech. W głębi duszy czułam, że czeka mnie niezła sprzeczka z Liamem. Wiem jaki zaborczy i zazdrosny o mnie potrafi być. Wiem też, że nie podobało mu się to co zaszło między mną, a Louisem. Ale właściwie to nic nie zaszło. My tylko tańczyliśmy, co prawda Louis trzymał mnie za blisko siebie, a dla mnie nadal to był taniec.
Wyszłam przed klub. Zimne powietrze owiało moje gołe nogi, ale nie przejmowałam się tym. Ważne było dla mnie, bym znalazła Liama. Gwizdy chłopaków stojących przed wejściem do klubu sprowadziły mnie na ziemię. Żałowałam, że nie założyłam na siebie swetra, bo teraz zamarzałam z zimna. W wysokich szpilkach przeszłam obok długiej kolejki przed klubem, ale niestety Liama w niej nie było. Co gorsza do mojej głowy wpadła nieprzyjemna myśl, iż Liam mógł odjechać zostawiając nas bez środku transportu.
Ale wtedy coś mi się przypomniało. Przecież chłopak może być na parkingu obok swojego samochodu. Że ja też wcześniej o tym nie pomyślałam. Szybko, tak aby sobie przypadkiem nóg nie połamać, pobiegłam w stronę parkingu na tyłach klubu. I faktycznie, nie myliłam się dostrzegając w ciemnościach samochód chłopaka i jego samego opierającego się o maskę.
- Liam. - wysapałam dobiegając do niego. Odwrócił się do mnie twarzą, a w ustach trzymał zapalonego papierosa. - Ty palisz? Od kiedy? - zapytałam biorąc głęboki oddech i odzyskując panowanie nad swoim ciałem.
- Nie powinno cię to interesować. - burknął pod nosem, po czym zaciągnął się papierosem i wypuszczał dym powoli spomiędzy ust.
- Dlaczego? Jestem przecież twoją przyjaciółką. Dlaczego tak do mnie mówisz? Co zrobiłam nie tak? - zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź na moje idiotyczne pytanie.
Liam tylko parsknął śmiechem i wyrzucił niedopałek papierosa obok swojego buta, którym później go przydeptał.
- Ty się jeszcze pytasz co zrobiłaś nie tak? - dopytywał, a ja w nie za dobrym świetle lamp ulicznych, mogłam dostrzec jego zniesmaczoną minę.
Nie odpowiedziałam nic, czekałam na jego reakcję. Wiedziałam i widziałam jaki był zły na mnie, ale powiedziałam sobie wychodząc do niego, że nie dam się sprowokować, bo wiem jak zawsze nasze kłótnie się kończą – ja płaczę, a on chodzi wściekły przez tydzień.
- Wiesz jak się poczułem, gdy tańczyłaś z tamtym kolesiem? - zapytał w końcu po kilku minutach głuchej ciszy.
- Jak?
- Naprawdę nie fajnie. - odpowiedział przeczesując krótkie włosy.
- A mogę wiedzieć dlaczego? - dopytywałam. Przybrałam obronną postawę zakładając dłonie na ramionach i czekając na jego wyjaśnienie.
- Bo...bo...bo to nie powinno się znów dziać Mag. - odepchnął się od maski samochodu i odszedł ode mnie o trzy kroki. Stał przez chwilę odwrócony do mnie plecami, a gdy zaczęłam mówić popatrzył w końcu na mnie.
- Co nie powinno się dziać? - ja go naprawdę nie rozumiem, zwłaszcza w tym momencie.
- Pamiętasz co było z Adamem? - zapytał, a powietrze z moich płuc całkowicie gdzieś uleciało. - Właśnie – wskazał na mnie – widząc teraz twoją reakcję wiem że bardzo dobrze to pamiętasz. Możesz mi przypomnieć jak to się skończyło? - zapytał podchodząc bliżej mnie. Spuściłam głowę przypominając sobie jak to mój były chłopak i ja poznaliśmy się właśnie w takim klubie jak ten. Jak potrafił mnie omamiać, mówiąc jak to bardzo mu na mnie zależy i jaka ja to jestem kochana i tak dalej. Jak karmił mnie kłamstwami tłumacząc się, że ma dużo pracy i dlatego nie może przyjechać do mnie. Jak to później, gdy już byłam w najwyższym stadium uzależnienia od narkotyków, mnie porzucił mówiąc że ja jedynie byłam zabawką i małym eksperymentem i jak to z moim starszym bratem faszerowali mnie narkotykami. Słyszałam odgłos jego potężnych butów uderzających o asfalt, gdy zostawił mnie zziębniętą, zgwałconą przez swoich koleżków i samą na zimnym podjeździe przed klubem. I gdyby właśnie nie Liam nie stałabym tutaj w tym momencie i nie kłóciła się z nim.
- Wolałabym nie Li. Wiem że się o mnie martwisz, ale Louis to inny typ. Chodzimy razem na studia, Chloe i Kate mogą ci to potwierdzić. Louis jest naprawdę fajnym kolesiem i bardzo mi się podoba, a nasz taniec to nie było nic czym miałbyś się martwić. - powiedziałam podchodząc bliżej niego i obejmując go w pasie. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową wdychając intensywny zapach jego wody kolońskiej.
- Kochany mój nie masz się czym przejmować. Tym razem mam wszystko pod kontrolą. - uniosłam głowę w górę i przyglądałam się mu jak oddycha z ulgą. Przynajmniej miałam taką nadzieję, że to ulga. Ściągnął z siebie marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona.
- Wiesz, że się o ciebie martwię i naprawdę nie chcę, abyś zrobiła coś tak głupiego czego później byś żałowała Mag. Kocham cię, pamiętaj o tym. - odpowiedział głaszcząc moje włosy. Znowu to ważne słowo.
- Wiem i ja też cię kocham Li. Po prostu daj mi się czasem zabawić ze znajomymi i wrzuć trochę na luz stary pryku. - zaśmiałam się z określenia jakim go obdarowałam. Li parsknął śmiechem odsuwając mnie od siebie na długość ramion.
- Stary pryku? A co to za język? - zapytał z uśmiechem na ustach. I po wkurzonym Liamie nie było ani śladu.
Wróciliśmy do środka klubu. Matt z Chloe nie szczędzili sobie czułości siedząc w boksie. Zauważyłam, że Sebastian z Kate szaleją na parkiecie, po Louisie nie było ani śladu. Ciekawe gdzie się zaszył.
- Miejcie trochę godności! - próbowałam przekrzyknąć głośną muzykę.
Chloe oderwała się od chłopaka, a ja usiadłam obok niej. Liam podał mi piwo, ale ja odmówiłam. Nie chciałam, aby się jeszcze bardziej na mnie wkurzył, więc chwyciłam szklankę którą chłopak trzymał w dłoni i posyłając mu ogromny uśmiech napiłam się.
- Już dobrze między wami? - zapytała Chloe, siedząca w ramionach Matta, który obserwował tłum szalejących ludzi na parkiecie tupiąc nogą w rytm muzyki.
Popatrzyłam na Liama, który przypatrywał się Chloe. Kiwnął tylko głową, a ja posłałam mu pełen radości uśmiech. To Liam, którego uwielbiam. Małomówny, a zarazem pewny siebie i swojego zdania.
Kate, która wraz z Sebastianem przetańczyli kilka, jak nie kilkanaście piosenek, po czym dołączyli do nas w boksie. Nasza czwórka rozmawiała ze sobą przez ten czas. Nie chcieliśmy iść tańczyć, po prostu dobrze spędziliśmy czas na pogawędce. Nie został poruszony mój namiętny taniec z Louisem, ani to jak zachował się Liam.
- Jedziecie już? - zapytała Kate oddychając głęboko i zabierając ze środka stolika butelkę z wodą, pośpiesznie wypiła połowę.
Popatrzyłam na zegarek zamieszczony na nadgarstku Liama. Dochodziła dwunasta w nocy i faktycznie poczułam się zmęczona i senna.
- Jedźmy już, co? - Chloe popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
- Dziewczyny mają rację, zbierajmy się już. - postanowił Matt wstając od stołu i pomagając podnieść się na wpół śpiącej Chloe.
Cała nasza szóstka zebrała się w ekspresowym tempie i już pięć minut później Liam wyjeżdżał z parkingu. Oparłam głowę o zimną szybę i na moment tylko przymknęłam oczy.
Po chwili obudziłam się zdezorientowana podskakując lekko. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia widząc szyję Liama, przed swoimi oczami i jego intensywny zapach pomieszany z potem i wodą kolońską.
- Co ty robisz? - wychrypiałam, gdy otworzył drzwi od mojego pokoju i wszedł do środka. Położył mnie na łóżku i po chwili w pokoju zapalił małą lampkę nocną stojącą na stoliku obok łóżka. Obserwowałam jak swobodnie porusza się po moim pokoju, jak przeszukuje zawartość szafy, aby znaleźć dla mnie spodnie i koszulkę do spania. Po czym wraca do mnie i pomaga mi się przebrać.
- Dziękuję. - szepnęłam ziewając i opadając na miękkie poduszki, gdy tylko Liam rzucił moją sukienkę na krzesło przy biurku.
Położył się obok mnie i przytulając do siebie powiedział.
- Nie ma za co, a teraz śpij.
Przytulona do jego piersi zamknęłam oczy. Robiłam się coraz bardziej senna, gdy nagle usłyszałam cichy głos Liama.
- Kocham cię Mag, zawsze będę cię kochał.


______________________________________________________________________
Piosenka, o której była mowa wyżej to: Union J - You got it all
To jeden z moich ulubionych rozdziałów, a będzie ich jeszcze kilka :) Louis nieco namieszał  w przyjaźni Liama i Maggie, ale sytuacja opanowana :)
Tak sobie ostatnio myślałam, że połączenie imion naszych głównych bohaterów to będzie albo Lag, albo Miam. Nie wiem, które jest bardziej dziwne :) A może Wy macie jakieś pomysły jakby to połączyć? Piszcie w komentarzach :)
Jeśli macie jakieś pytania, to zapraszam na mojego aska: KLIK 
Następny będzie albo w poniedziałek, albo we wtorek.
Miłego weekendu :)
Buziaki i dzięki, że jesteście :)




4 komentarze:

  1. O rozdział naprawde słodki ! :)
    ciekawe co bedzie dalej na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przeuroczy naprawde ! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ! Nie moge sie doczekać ! Świetnie zapowiadające sie opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń